Reżyseria i scenariusz: Olga Ciężkowska, Maciej Hanusek i Dominik Frosztęga, Mira Mańka, Wojtek Rodak Scenografia i multimedia: Wiktoria Galera, Jagna Nawrocka, Gabriela Porada, Adrianna Ziółek Choreografia: Natalia Kladziwa Muzyka: Joanna Szczęsnowicz Kurator projektu: Remigiusz Brzyk Inspicjent: Teresa Hajman
prapremiera 11 i 12 czerwca 2021 r.
Występują: Monika Buchowiec, Mirosława Olbińska, Katarzyna Żuk, Michał Kruk, Krzysztof Pyziak, Piotr Seweryński
INSPIRACJE
Mógłbym napisać, inspirując się metaforyczną i kwiecistą prozą Geneta, że przychodzi taka chwila, kiedy plwociny zmieniają się w róże, werbalne napaści w girlandy kwiatów, w promienie światła. Słowem, chwila, kiedy wstyd przemienia się w dumę…
Ta duma jest na wskroś polityczna, ponieważ rzuca wyzwanie głębokim mechanizmom normalności i normatywności. Nie jest tak, że człowiek znajduje dla siebie nową formułę, wychodząc od niczego – ukształtowanie własnej tożsamości, gdy wychodzi się od tej, którą nam narzucił porządek społeczny, wymaga długiej i cierpliwej pracy. I dlatego nie sposób uwolnić się całkowicie od obelgi ani od wstydu. Tym bardziej że świat bezustannie przywołuje nas do porządku, reaktywując uczucia, o których wolelibyśmy zapomnieć i które czasem wydają się zapomniane. Jeśli postać Boskiej w Matce Boskiej Kwietnej po przekroczeniu stadium dzieciństwa i dorastania, kiedy wstyd ją przytłaczał, przemieniona w płomienną figurę podziemnej kultury Montmartre’u, znów się czerwieni, gdy słyszy skierowane do niej wyzwisko, to dlatego, że nie może ignorować sił społecznych, które ją oblegają – sił normy – a więc i uczuć, które wpisały one i wciąż na nowo wpisują w psychikę napiętnowanych jednostek. Wie to każdy, kto doznaje tego upokorzenia w najbanalniejszych sytuacjach, kiedy niespodziewanie czujemy się dotknięci do żywego, choć sądziliśmy, że jesteśmy uodpornieni. Nie wystarczy odwrócić piętna, że nawiążę do Gomana, i zapanować nad obelgą, nadając jej inne znaczenie, by jej raniąca siła na zawsze znikła. Poruszamy się, próbując utrzymać chwiejną równowagę między raniącym znaczeniem obelgi a dumnym jej przywłaszczaniem. Nigdy nie jesteśmy do końca wolni ani wyzwoleni. Możemy mniej lub bardziej zrzucić z siebie ciężar, jaki porządek społeczny i jego ujarzmiająca siła nakłada na wszystkich w każdej chwili.
Jeśli wstyd jest “energią transformującą”, jak pięknie mówi Eve Kosofsky Sedgwick, przemiana samego siebie dokonuje się przez scalenie śladów przeszłości – zachowujemy przeszłość po prostu dlatego, że jest to świat, w którym przeszliśmy socjalizację i który w dużej mierze w nas pozostaje, tak samo jak pozostaje w otaczającej nas rzeczywistości. Nasza przeszłość wciąż jest naszą teraźniejszością. Kształtujemy się na nowo, od nowa tworzymy samych siebie (podejmując to zadanie nieustannie), ale nie kształtujemy się, nie tworzymy od zera.
Powrót do Reims, Didier Eribon, tłumaczenie Maryna Ochab, wydawnictwo Karakter